Wrażenia uczestników

Witaj Auli ! :)

Bardzo serdecznie dziękuję Tobie za proces urodzenia,po konsultacji z terapeutą odczytującym przepracowanie tematu na poziomie podświadomym, sny pokazywały przez ok 5-6 dni świetne rezultaty udanego procesu,pożegnania starych struktur :)

Przeprowadzony przez Ciebie Auli proces,jest tak mocno energetycznie skuteczny,że gdy wróciłam do rodzinnego domu to mama powiedziała,że zasłabła i pojechała do lekarza :) (nic nie wie o procesie),a nad tym tematem uwalniania traum w relacji z nią z Tobą intensywnie przed samym procesem urodzenia intensywnie pracowałam!wieczorem zajrzała do mojego pokoju i usłyszałam jak użyła sformułowania do taty:"Aga śpi jak dzidzia",kolejnego dnia rano zapytała poważnie 2 razy - bo aż zaniemówiłam,więc powtórzyła pytanie "czy Ty umarłaś?ja się pytam,czy Ty umarłaś?"-odpowiedziałam zszokowana,że "przecież widzisz,że żyję" ale później w umyśle powtórzyłam scenkę i jej odpowiedziałam "tak mamo,umarłam ale urodziłam się na nowo,to jest teraz moje nowe życie"...czułam kilka dni wesołość,przytulność i takie ciepło...gdy zauważam,że stare schematy coś próbują to od razu wracam myślami do procesu z Tobą i ta błogość i spokój powraca :)

Bardzo Tobie dziękuję za ten skrócony proces,który jest bardzo skuteczny :)
Gdy będę przygotowywać się do macierzyństwa,na pewno wezmę udział i skorzystam z Twojej mądrości :) ...często wracam do wizji,którą miałam w trakcie transu nowej mamy i taty,i utkwiły mi Twoje słowa i Twój obraz"ja Ci dam tę energię matki,przecież Ty jej potrzebujesz by mieć normalne relacje,prawo do swojego domu i rodziny.prawo do własnego życia...",to najbardziej budzi moje serce i wzrusza i przypomina mi to,co zostało zrobione...pobolewała mnie głowa tak lewa półkula aż do ciemiączka,do tej pory coś się dzieje jeszcze u podstawy czaszki bezpośrednio...ale już wszystko ok :)

Z serca dziękuję Tobie za przyjęcie,za uzdrowienie,za scalenie moich cząstek,za ruch energii matki ku mnie w końcu...niezwykłe i piękne doświadczenie.To trzeba samemu przy Tobie przeżyć,by zrozumieć :)

Pozdrawiam serdecznie
Agnieszka z Innowrocławia


P.S.Trochę się przestraszyłam bo zareagowała moja podświadomość na elementy wokół otoczenia,w przestrzeni,ale rozumiem,że uruchomiła mi się pamięć wcieleniowa symboli gniazd,zegara,łapaczy - przecież to rodzinne gniazdo,cykle biologiczne,oddzielanie ziarna od plew ... :) łączysz wiele mądrości i praktyk by to,co robisz dla innych miało jak najlepsze i trwałe rezultaty.Dziękuję :) 


Po 8 dniowym procesie ponownych narodzin w styczniu 2018


Warsztaty Odrodzenia do Życia dały mi możliwość przepracowania wielu problemów pochodzących z dzieciństwa, jak również z własnego porodu. Wyszło na jaw, że zostałam jakby wypchnięta siłą na ten świat, a więc już na samym początku zabrano mi głos. Miało to decydujący wpływ na moje dorastanie i dorosłe życie. Pojawiła się też potrzeba naprawienia relacji z nadopiekuńczą mamą, która nie pozwała mi być sobą. Kasia pomogła mi obudzić drzemiącą we mnie kobiecą siłę, taką lwicę, odważną i pewną siebie. Ciepło i zrozumienie Kasi pomogło mi z się otworzyć i wejść w proces. Jej pies Tobi był  niezwykłym duchowym pomocnikiem, wspierał, towarzysząc w mojej przemianie. Czereśniowe pole okazało się magicznym miejscem, gdzie na łonie przyrody, w życzliwej atmosferze domowników odkryłam siebie na nowo. Dziękuję z serca 💝 


Cykl Birth into Being, który przeszłam z Kasią 3 lata temu -  wejście ponownie w swoje narodziny i zobaczenie ich w płaszczyźnie duchowej, okazało się dla mnie procesem bardzo uwalniającym ze starych traum związanych z moimi narodzinami i pierwszym okresem życia. Przeżycie swoich narodzin na płaszczyźnie duchowej przyniosło też pogłębienie procesu przebaczenia swoim rodzicom, który zaczęłam kilka lat temu i który pragnęłam pogłębić. To wszystko ugruntowało mnie wewnątrz i pozwoliło na realizację jednego z największych, jeśli nie największego, moich marzeń. Jestem bardzo wdzięczna wszechświatowi, że poprowadził mnie do Kasi Barszczewskiej, gdyż jest to osoba, która dzięki swojemu doświadczeniu, wiedzy i umiejętnościom i wrażliwości na drugiego człowieka potrafi bardzo pięknie przeprowadzać go przez jego indywidualny proces, który w moim przypadku przyniósł uwolnienie, przestrzeń we mnie na nowe rzeczy i wyzwolił z pęt pęd do nich. W wyniku czego „nowe”, które od dawna pragnęłam zaprosić do siebie, w końcu zagościło w moim życiu. Jestem bardzo wdzięczna, że Kasia była akuszerką moich ponownych narodzin
-->
The Birth into Being cycle, which for me meant revisiting the time when I was about to be born and seeing it from a spiritual perspective, turned out to be a process releasing me from old traumas related to the time of my birth and the early period of my life. Living through my own birth again but this time on a spiritual plane brought deepening of the process of forgiving my parents, which I had already started several years before and which I wanted to delve into. All this made me more grounded inside and let me start implementing one of my greatest dreams. I am grateful to the universe for leading me to Kasia Barszczewska as her experience, knowledge, skills and sensitivity to other people make her a person who can lead others through their individual processes, which in my case brought liberation, provided internal space for new things and unleashed the desire I had to pursue my dreams. This way “the new” which I wanted to invite to my life became part of it at last. I am very grateful that Kasia was my re-birth companion.
Anna W
tłumaczka, teraputka wibracją dźwięku i głosu


Kasia - moja fascynacja od wielu wielu lat. Wstaję jak Feniks z popiołów by realizować swoje marzenia, iść za głosem serca. Kobieta mocy która mnie inspiruje do podróży w głąb siebie tym co robi, jak zmienia siebie, swoje życie i otoczenie wokół. Pełna kociecosci, akceptacji otwartości na inne, nowe. Uwielbiam przestrzeń która stwarza i ciepło jakim dzieli się z innymi. Jej masaż choć miałam go ze 3 lata temu wspominam do dziś, Jej warsztaty otwierające na siebie były dla mnie zawsze wielkim darem a przestrzeń która stworzyła dla siebie i rodziny do dziś jest moim marzeniem. Chętnie tam zaglądam i napawam się glebia, osobliwością , nabieram apetytu na życie. Bo Kasia tę przestrzeń właśnie tak stwarza.

Agnieszka, pedagog szkoły waldorfskiej , polonistka


,, Kasiu dziękuje za spotkanie z Tobą . Było ono pełne , wartościowe i niosło ze sobą wiele dobrej nauki dla mnie. Od pierwszego kontaktu z Tobą juz nawet tym telefonicznym czułem , że możesz mi bardzo pomóc . Od dawna byłem zapędzony w zajmowanie się "swoimi metodami"
Zawsze tylko czekałem na coś , na odpowiednią chwile a życie przemijało obok.
Cała ta atmosfera której doznałem była dla mnie czymś szczególnym , pobyt w tak ustronnym i cichym miejscu , pięknie pachnącym i dającym tyle bezpieczeństwa i beztroski .
Bardzo podoba mnie się to jak w prosty sposób umiesz przekazać pokazać i nauczyć i to jak mnie przeprowadziłaś przez ten proces . Czuje wewnętrznie ,że też chciałbym pomagać innym a nie tylko "kolekcjonować" kolejne metody bo wtedy to dawanie prosto z serca .



dziękuje T" marzec 2017

Poznałam Kasię osobiście na 2 tygodnie przed spotkaniem z moim pierwszym dzieckiem. Czułam się dość spokojnie z myślą o porodzie, jednak chciałam zapewnić sobie profesjonalne wsparcie na wypadek, jakbym moje wyobrażenia o tym wydarzeniu okazały się zbyt piękne, żeby były możliwe :)
Od początku poczułam, że Kasia zapewni mi taki komfort psychiczny, że sprawy dzieją się jak najlepiej dla bezpieczeństwa mojego i synka. Wprowadziła mnie w nieopisany spokój jeszcze podczas tego spotkania przed porodem i od tamtej pory byłyśmy w kontakcie aż do samego końca. Dbała o mnie i troszczyła się, żebym czuła się wyjątkowa w tym czasie. To wszystko dało mi dużo siły na czas porodu jak i w tych pierwszych dniach, kiedy zmęczenie łączy się z niepokojem o dziecko, czy odpowiednio się rozwija i czy o nie dobrze dbam. Byłam po prostu pewna siebie dzięki takiemu przygotowaniu, a jak nie to trzeźwo szukałam wsparcia. 
Podczas porodu Kasia z dużym wyczuciem reagowała na moje potrzeby i sama wychodziła z inicjatywą, proponując rozwiązania które mogłyby mi pomóc. W pierwszej fazie tak nam się dobrze rozmawiało, że zupełnie nie zastanawiałam się co mnie czeka już za parę godzin. W trudniejszych momentach wsparcie Kasi, zarówno psychiczne, jak i fizyczne (masaż, wsparcie przy przemieszczaniu się, itp.) dużo mi dawało. Mój podziw wzbudzał też kontakt, jaki nawiązywała z personelem medycznym szpitala. Do każdego docierała w taki sposób, żeby czuli się ważni, pamiętając przy tym że moje dobro jest najważniejsze. Zwracała uwagę na potrzeby wszystkich, również moich bliskich, którzy byli z nami w stałym kontakcie. Zauważała, jak przez cały poród towarzyszyło nam piękne, optymistyczne słońce a na koniec bardzo ładny zachód, co wprowadziło nas w wyjątkowo intymna atmosferę poznania z nowym życiem. 
Dzięki Kasi wspominam to doświadczenie jako coś magicznego! Poród nie był łatwym doświadczeniem ale z takim wsparciem mogę go powtórzyć z przyjemnością :) Na pewno warto!


Magda, 28.04.2016


Kasiu kocham Ciebie i dziękuję za nadzwyczajną asystę mojej córce podczas porodu. To było mistrzostwo i wielkie serce. Trudno mi znaleść odpowiednie słowa aby wyrazić to co czuję!
babcia Henia

Po 2-dniowych warsztatch w Bournemouth w UK w listopadzie 2015 oraganizowanych przez Barbarę Blichowską- Czajkę



  • Birth into being... A beautiful field to work in with your truly naked soul, Kasia guided us throughout the process with such a gentle touch. It was a really intense and revealing time to learn not only from your own constellations but also from witnessing the others'... It is incredible how we can get so intimate with each other within such a short period of time, it will connect us forever... Seeing universal challenges weaving through our lifetimes and how our feminine and masculine energies are dancing and putting on different masks that we managed to strip off with Kasia's and the rest of the team this weekend. Witnessing is the greatest way to learn and it teaches you how to truly be present and how not to take sides, but rather how to marry the multiple perspectives. Take the internal critic on board as an intuitive guide not as a destructive force.
    Narodziny do życia ... Piękne pole do pracy z prawdziwie naga duszy, Kasia poprowadziła nas przez cały proces w takim delikatnym dotyku. To była bardzo intensywny i owocny czas, aby nauczyć się nie tylko z własnych konstelacji, ale także z bycia świadkami innych. Niewiarygodne, jak można się zbliżyć ze sobą w tak krótkim okresie czasu, to będzie nas łączyć zawsze... Widząc uniwersalne wyzwania tkane przez nasze życia i jak nasze energie kobiece i męskie tańczą ze sobą i nakładają różne maski, które udało nam się pozdejmować z Kasia i resztą zespołu w ten weekend. Bycie świadkiem jest najlepszym sposobem uczenia się. To uczy, jak dobrze być obecnym, jak nie brać strony i jak pogodzić wiele perspektyw. I Jak wziąć głos wewnętrznego krytyka na pokład jako intuicyjnego przewodnika a nie destrukcyjna sile.
    Barbara, doula, Birth into Being facilitator




1/12/15 after 2day in Bournemouth

I attended an alternative therapy workshop last weekend in the role of interpreter. It was a very interesting and transformative experience. I will leave the interesting position of the interpreter out of this reflection for a moment, but it gave me a lot of practical insight into working with a third party present, being that third party as a matter of fact.
I attended many workshops, too many I thought not once. Some of them unethical and simply harmful, I wrote before about my traumatic experience of an unplanned and out of control spiritual experience during one such workshop and its consequences to my little girl’s emotional development (I was pregnant at the time of that workshop). And I must say, quite honestly I fear these stuff, any time I go to an alternative therapy workshop I fear for my own safety, for safety of unaware participants and I very much fear the self preserving judgemental part of my nature getting activated. This makes me very self-aware as I walk in.
What a relief that this part of my ego state did not seam to be triggered at all this time. I guess the facilitator just did not push any buttons for me. I felt at ease, I felt safe in a space that was held by a prepared, professional, knowledgeable, warm and loving woman. Perhaps the thing that put me most at ease, and enabled me to dive into the process without defensiveness of judgement was my instinct that the facilitator works from a place of love, not from a place of ego. I felt each and every participant’s individual experience is valid and precious as it is and the facilitator did not pretend to be an expert in someone else’s life. There was no advice giving, superiority, authoritarian fixing from the “I know what you need to do with your life” perspective which I found so painfully harmful to participants in the last alternative therapy workshop I attended (family constellations). Instead here I felt a genuine connection on the level of our higher selves, caring and warm environment, unconditional respect for other person’s personal world of experience, honesty and authenticity. The facilitator shared a little bit about herself, just enough to make her appear more human, more approachable, but did not make an ego-feeding show out of it during the time solemnly paid by participants.

As I write this I am aware that the feedback is in fact a judgement. I realise I have not switched this part off completely. I accept that, after the most recent experience of unethical and harmful therapy workshop this part of my personality will be on guard, even if what it says is: “this is good and safe, feel free to engage”, this judgement still comes from that judgemental ego stage. I guess I need to thank this part me for keeping me safe and I trust its fair verdict.
Even though I did not take full part in the process, as I was simultaneously translating from Polish to English for a greater part of the day, I still benefited greatly from the activities I did take part in. the mediation was an integration of my intention to BE, instead of thinking about being. I got to meet my new spiritual guide, one I have not connected to before and I cherish the meeting with this wise old native Indian woman who is always there for me. The message of finding peace in myself and carrying it into the world was a powerful and very NEW one. The image of giraffe that accompanied the whole meditation was helpful but I am yet to fully integrate its whole meaning.
The last part of the day, when one person was sitting on the throne was both an interesting, great learning and slightly difficult. The learning bit was to discover how difficult it is for me to say compliments to other people,  even though I made an intention to start saying nice things to people quite some time ago but never before I had an opportunity to practice it, so I really appreciate this new learning. The difficult part was that I was the only person in the group who did not get the shower of compliments. This made me feel a little bit unwelcome. As I did not pay for the workshop, and only came as an interpreter my role was very different from everyone else, I was the third party, and I understand this. I know I just came in to help, I know I was not there for half of the time, but this situation resonated with an old part of my history and reminded me that there are still some unresolved old issues that I need to address in my work on self.
And by the way, I do realise that I consciously avoided having my shower of compliments and switched places to avoid it. That was caused by my fear, that no one will have anything nice to say about me.
Finally I found it a bit difficult that there were so few breaks in during the day, which is so contrastingly different to the relaxed and paced rhythm of the workshops I attended in the UK. It was really exhausting but obviously allowed us all to take out more from the day, which I value highly. 

Kasia, humanistic integrative therapist, Bournemouth, UK
Psychoterapeutka Humanistyczna Integratywna, Bournemouth w UK

Birth into being... A beautiful field to work in with your truly naked soul, Kasia guided us throughout the process with such a gentle touch. It was a really intense and revealing time to learn not only from your own constellations but also from witnessing the others'... It is incredible how we can get so intimate with each other within such a short period of time, it will connect us forever... Seeing universal challenges weaving through our lifetimes and how our feminine and masculine energies are dancing and putting on different masks that we managed to strip off with Kasia's and the rest of the team this weekend. Witnessing is the greatest way to learn and it teaches you how to truly be present and how not to take sides, but rather how to marry the multiple perspectives. Take the internal critic on board as an intuitive guide not as a destructive force. Narodziny do życia ... Piękne pole do pracy z prawdziwie naga duszy, Kasia poprowadziła nas przez cały proces w takim delikatnym dotyku. To była bardzo intensywny i owocny czas, aby nauczyć się nie tylko z własnych konstelacji, ale także z bycia świadkami innych. Niewiarygodne, jak można się zbliżyć ze sobą w tak krótkim okresie czasu, to będzie nas łączyć zawsze... Widząc uniwersalne wyzwania tkane przez nasze życia i jak nasze energie kobiece i męskie tańczą ze sobą i nakładają różne maski, które udało nam się pozdejmować z Kasia i resztą zespołu w ten weekend. Bycie świadkiem jest najlepszym sposobem uczenia się. To uczy, jak dobrze być obecnym, jak nie brać strony i jak pogodzić wiele perspektyw. I Jak wziąć głos wewnętrznego krytyka na pokład jako intuicyjnego przewodnika a nie destrukcyjna sile.

Iga


po 10-dniowych warsztatach w polu narodzin

Dla mnie warsztaty Birth Into Being były warsztatami obudzenia się do świadomego, pełnego ojcostwa. Gdy jechałem na warsztaty wydawało mi się, że znowu będę się zmagał z problemem nadopiekuńczej matki, czy mojej zmarłej siostrzyczki. I mimo iż te jakże ważne w moim życiu tematy znalazły dla siebie miejsce w trakcie warsztatów, to teraz z perspektywy dwóch tygodni widzę że moja główna praca dotyczyła świadomego ojcostwa. Miałem szczęście być częścią procesów innych uczestników warsztatów i często była to rola ojca, ojcowskiej energii. Mogłem zobaczyć jak ważne jest to by ojciec był blisko, by był obecny w życiu swoich dzieci. By był wsparciem, akceptował i zwyczajnie kochał, był dla dzieci. Również by sprostał roli ojca, jako ten który wspiera matkę swoich dzieci.
Sam jestem ojcem dwójce dzieci i teraz mogę z większą otwartością serca być w pełni, dawać z siebie i wspierać.
Tak to chyba najlepiej oddaje mój stan po warsztatach, dzięki Emotikon smile
Michał

po warsztatcie 2dniowym
Zatraciłem kiedyś bardzo ważna cząstkę siebie bo uwierzyłem w to że "mi nie wolno" "nie należy" i nie wypada" . Było to tak dawno że sam nie potrafię sobie przypomnieć kiedy i czemu to się to stało . Snułem się przez Swój żywot przez wcielenie po wcielenie po wcieleniu , zbierając śmieci nie należące do mnie . Czułem przeszywającą samotność której nie umiałem niczym ani nikim zaspokoić . Nie rozumiałem , nie wiedziałem , nie potrafiłem pojąć czemu tak się dzieje . Wychowanie w obecnej rodzinie również poniewierało mnie , bardzo bałem się siebie , poddawałem się , poddałem siebie i swoje życie , pozwalając niestety na wyniszczenie siebie . Rodzice moi 2 przeciwieństwa , dwie skrajności nie przekazali mi tego czego potrzebowałem . Było też wielu nauczycieli , każdy ciągnął na swoja stronę , czasami szarpiąc czasami kpiąc , czasami pokazując swoje cuda na kiju . Zmiany zaczęły dochodzić do mnie kiedy szukałem w sobie a nie w innych temu pożegnałem wszystkich tych którzy czegoś uczą . Ty jednak nauczyłaś mnie czegoś czego sam w sobie nie widziałem , nauczyłaś mnie czerpania ze swoich ludzkich zasobów , gdzie ja zawsze uciekałem w te duchowe . Teraz znowu uczę się siebie , uczę się bo mi w tym pomogłaś . Dzięki Tobie odnajduje tą zduszoną cząstkę siebie , co też co prawda nie należy do rzeczy łatwych . Było tak nie wielu nauczycieli od których mogłem się uczyć i cieszę się bardzo , że mogłem trafić na Ciebie . Masz ogromny talent , talent w przekazywaniu , i  nauczaniu , ogromną intuicje . 

Dziękuje 

PS

Doświadczyłem tego jak ogromnie ważna jest wiedza jaką mi przekazałaś i wiem że zaspokoiła by ona pragnienia wielu istot na tej planecie 

Temu w nadchodzącym 2018 roku  życzę Światu aby kiedyś mógł ją otrzymać w w formie jakieś lektury napisanej przez Ciebie. (Książka dla mężczyzn)




Wracając myślami do warsztatow, pierwsza nasuwająca sie myśl, to integralnosc i uczucie, że wszysto działo się we wlasciwym gronie, czasie i miejscu. Integralność metod, które użyła Kasia, integralność samych prac uczestniczek, integralność na wszystkich poziomach.Kasia od początku jest uważna na to co sie mówi, co się dzieje. Jako uczestnik czułam się zauważona, odpowiednio ukierunkowana, moglam swobodnie wyrazić swoje uczucia. Bardzo podobało mi się podkreślanie, żeby wchodzic w dane doświadczenia, kiedy sie je czuje, nic na siłę.Czuło się delikatny sposób wspierania, a jednocześnie siłę bezpiecznej, nie oceniającej atmosfery. Oczekujac na warsztaty, bardziej spodziewalam sie :-) lżejszego kalibru. Odrodzenie w polu narodzin, kojarzyło mi się bardziej z relaksacja. Tu okazalo sie, że była to praca, ciężka praca, jak to nazwać, procesowa? terapeutyczna? ,jednak prowadzaca mnie do odrodzenia na różnych poziomach. Dziękuje.

Lucyna


Do pracy polecam też doulę Kasia Auli Barszczewska. Zdecydowałam się na pracę z nią w jakimś 5tym miesiącu, przez skype. Proponuje bardzo wiele kobiecie .. Nie wiem gdzie bym była teraz gdybym nie zdecydowała się na ten warsztat przez neta.., a jestem w 37/38 tygodniu czyli zaraz rodzę. Oczywiście też mam w związku z porodem pewne obawy (lęki) oraz z życiem po zmianie ale czuję, że zminimalizowałam je na tyle na ile mogłam przez te parę miesięcy. Myślę, że nigdy nie jest za późno by się wesprzeć i doenergetyzować .. a przede wszystkim otworzyć na jak najlepszy przebieg całej akcji. 
Karina

Po porodzie drugiego dziecka:


Narodziny bez lęku 

„Udowodniono, że obecność kobiety wspierającej poród, zwanej doulą, skraca poród pierworódek średnio o dwie godziny, o 50 procent zmniejsza prawdopodobieństwo cesarskiego cięcia, zmniejsza potrzebę stosowania leków przeciwbólowych i znieczulenia zewnątrzoponowego…” - słowa wyczytane w książce Dr Christiane Northrup wydawały mi się… mocno na wyrost. Mimo tego bardzo chciałam rodzić naturalnie i gdzieś podskórnie czułam, że wsparcie douli będzie mi potrzebne. Spotkałam doulę, Kasię Auli Barszczewską, Trenerkę Sztuki Świadomych Narodzin i zaufałam jej.  


Pierwszy poród nie chciał się wydarzyć według wymarzonego scenariusza. Dziecko ułożyło się pupą do dołu, lekarze nie dawali córeczce szans na obrót i zostałam poddana cesarskiemu cięciu, nad czym bardzo długo ubolewałam. Równie długo nie mogłam zajść w drugą ciążę, a kiedy w końcu się udało, wydarzeniu temu towarzyszył przedziwny zbieg różnych okoliczności w moim życiu - tak zawodowych, jak i prywatnych. Między innymi w tych dniach, nie wiedząc jeszcze o ciąży, poznałam Kasię Auli Barszczewską. I to właśnie do niej, dowiedziawszy się, że noszę pod sercem Nowego Człowieka, zwróciłam się z prośbą o wsparcie. Bo się bałam. Bałam się, że znowu mnie potną, bo się nie zakwalifikuję do porodu naturalnego. A z drugiej strony bałam się porodu naturalnego, bo jest tak nieprzewidywalny, bo słychać wokół tyle historii o komplikacjach…
- Takie historie do ciebie przychodzą, jakie chcesz do siebie wpuścić - usłyszałam na jednym z naszych pierwszych spotkań. Spotykałyśmy się, by pokonać te lęki, pracowałyśmy różnymi metodami, dzięki którym uczyłam się nie tyle pracy z samym lękiem, ile miłości i zaufania do swojego ciała, do świata, do dziecka, które rozwijało się w moim brzuchu. Wizualizacje, ruch, taniec, medytacje, malowanie obrazów, chodzenie po łące, czy pływanie w basenie, a także wchodzenie w stare zranienia i transformowanie ich. Dzięki temu budowałam wiarę w siebie, uczyłam się kontaktu ze sobą, a także z dzieckiem, które nosiłam. Skupiałyśmy się na tym, co chcemy wpuścić, co można sobie na taki poród wymarzyć, czego oczekiwać. Długo bałam się nawet marzyć, by się potem nie rozczarować, ale Kasia, właściwie nie wiem kiedy i jak w łagodny sposób pokazała mi jak kruszyć lód - zamrożone gdzieś dawno temu lęki rozpuszczały się i znikały. Przełomowy był dla mnie proces ponownych świadomych narodzin. Nagle zyskałam nową perspektywę, nowe spojrzenie na swoje życie, ale także życie nas tu wszystkich. Na to, co nas sprowadza na Ziemię… Pojawiły się mocne, bardzo znaczące dla mnie, sny. I pojawiło się zrozumienie dla minionych zdarzeń. Niespodziewanie odkryłam, jak bardzo byłam zablokowana. W takich warunkach nie miałam szans urodzić mojej pierwszej córeczki. Poczułam wielki szacunek dla jej mądrości, która nakazała jej ustawić się w moim łonie, w taki sposób, by mogła przyjść na świat bez mojego udziału, bez tego wszystkiego, co tak usztywniało moje biodra. 
Drugie dziecko, synek, pięknie się przygotował do wyjścia - najwyraźniej poczuł, że i ja już jestem gotowa, że pewne stare schematy straciły swoją blokującą mnie moc. Zanim jednak zaczął się rodzić, musiałam przejść jeszcze jeden test z zaufania do swojego ciała, wbrew temu, co mówili lekarze. Zdałam! Poród zaczął się naturalnie, Kasia była ze mną - najpierw u mnie w domu, potem w drodze do szpitala i na sali porodowej. Wspólne oddychanie, masaże, dobre słowo, pełne zaufanie… Choć poród trwał kilka godzin, wydaje mi się, że minął bardzo szybko. Nie do końca wiem, co się działo na sali porodowej, w pewnym momencie zamknęłam oczy i byłam w samym środku siebie. Z zaufaniem, że tym co na zewnątrz zajmą się doula i położna. I tak właśnie się stało. 

Dziś chcę się dzielić tą historią, bo czuję wdzięczność do Kasi za jej wsparcie, wiedzę, doświadczenie, wrażliwość i obecność. Życzę wszystkim kobietom, by mogły w tak cudowny sposób doświadczać narodzin swoich dzieci i siebie w rolach mam. 

Ania Papierowska-Janiak


po jednej sesji:

Jeśli chodzi o odczucia po sesji to najważniejsza dla mnie kwestia, która wypłynęła w jej trakcie, to moje bardzo głęboko zakorzenione przekonanie, że na miłość trzeba zasłużyć.
To, że dzięki Tobie dotarłem do tego przekonania jest dla mnie bardzo ważne. Tyle kursów, terapii, warsztatów, a taka oczywista oczywistość leżała sobie nietknięta przez 40 lat... :)
Obserwuję jak bardzo przesiąknięty jest tym przekonaniem każdy aspekt mojego życia i krok po kroku uczę się nowego spojrzenia :)
To rozszerzanie percepcji i wyrabianie sobie nowych nawyków emocjonalnych to robota na dłużej, ale idzie to bardzo fajnie do przodu i jest to całkiem ciekawa zabawa ze swoim umysłem :)
właściciel frmy

 po cyklu trzech warsztatów:


,, Z pierwszego spotkania wyniosłam doświadczenie pełni i spokoju w Sobie i odczucie, że wreszcie mam z czego dawać innym. Z drugiego spotkania wyszłam z wiarą, że mogę zadziałać w swoim życiu w kwestiach materialnych, z impulsem do zmian. Z trzeciego warsztatu czuję, jak przemienia się we mnie otwartość na obfitość i życie pełnią życia."
    lektorka angielskiego, mama dziewczynki

,, Ja z tych trzech miesięcy bardzo dużo wyniosłam. Po pierwszym etapie uświadomiłam sobie, że najważniejszy jest dla mnie spokój i harmonia. Drugi etap pokazał mi, że spokój i harmonia może tylko wzmacniać impuls do działania. Poczułam się wzmocniona, choć uświadomiłam sobie, że dotąd szukałam oparcia w życiu na zewnątrz. Zobaczyłam, że to ja jestem źródłem swojej mocy w życiu. A trzeci etap był dla mnie bardzo mocną transformacją i dopełnieniem wszystkich aspektów. Czułam, że uwolniłam wewnętrzne blokady. Zrozumiałam, co mnie hamuje. Jestem ci wdzieczna najbardziej za wzbudzenie we mnie wdzięczności za najprostsze drobiazgi w życiu". 
      menadżerka restauracji

,, To jest dla mnie magia... Tu dzieją się rzeczy bez ,,tzw. flaków". Jestem po różnego typu procesach psychologicznych. Doświadczam mocy i mądrości kręgu ludzi i tego, co ja daje światu i świat daje mi. To jest dla mnie jak bezkrwawa operacja. Wyjmowanie ,,paskudy" bez kropli krwi. Ta energia, która tu panuje karmi mnie. Dochodzę do senda, że najważniejsza jest miłość do siebie samej. Dochodzę do najbardziej podstawowych, naturalnych rzeczy w sobie i życiu.
    mama dwóch chłopczyków, trenerka rozwoju osobistego

,, W ciągu tych trzech miesięcy pozamykałam sprawy, które dawno czułam, ze potrzebują być domknięte: relacja z mamą i mężczyznami. Czuję się, tak jakbym zaczynała zupełnie nowe życie. Dzisiaj przyszło do mnie jeszcze coś, dopełnienie, coś bardzo fajnego, nowe życie, tak jak zawsze marzyłam sobie przez długie lata od liceum. Jestem wdzięczna wszystkim, że przychodzą dla siebie i dla innych. A tobie dziękuję,  za bycie tu i teraz z uważnością na każdą z nas. Zawsze wiesz, co zrobić ze spokojem i tego bym się chciała od ciebie Kasiu nauczyć"
    właścicielka firmy ślubnej


2011

Uczucie głębokiego wzruszenia i wdzięczności z powodu miłości, tej, którą czułam i tej, która do mnie napływała.Nie było obiektu miłości ani jej źródła - była miłość. Nie za bardzo wtedy jeszcze wiedziałam co się dzieje, ale było mi z tym bardzo, bardzo dobrze. Jak się później okazało - było to POLE MIŁOŚCI, w które otwierała dla nas Kasia. To co działo się później było kalejdoskopem uczuć i odczuć. Proces pozwolił mi "załatać dziury", które wiały zimnem i pustką. A kiedy się wypełniły, kiedy przyszło zwierzę mocy, kiedy zadziało się jeszcze wiele innych "cudów" moja uwaga oderwana od braków zaczęła zwracać się w kierunku szczęścia, obfitości i miłości.
 Anna

,,Wspaniały warsztat - polecam dla wszystkich: przyszłych matek lecz nie tylko. Akurat jak ja uczestniczyłam, to byłyśmy w grupie młodych kobiet bez partnerów i to też miało swoją moc w oczyszczeniu ran z dzieciństwa tak, aby móc przywołać najcudowniejszy związek, w którym może się pojawić dzieciątko."
Olga

Hej, 
Rozmawiałyśmy dzisiaj o pracy Marii, a nie zdążyłam Ci powiedzieć słowa o Twojej pracy i tym, co razem zrobiłyśmy. Mam poczucie, że mnóstwo mniej lub bardziej bolesnych rzeczy, które we mnie były - świadome i nieświadome - takie, co czasem człowieka uwierają jak kolce - gdzieś się rozpuściły. I właśnie dzięki temu ten poród był w ogóle możliwy. Wcześniej w ogóle nie byłam na to gotowa - dlatego Jadzia ustawiła się pupą do wyjścia :) 
Była teraz u mnie moja mama, która wiele wspominała ze swojego macierzyństwa i porodu - kiedyś fundowano kobietom i ich dzieciom prawdziwą porodową masakrę. Całe pokolenie, jeśli nie dwa czy trzy należałoby uzdrowić… 
Wsparcie i zrozumienie , które od Ciebie dostałam w czasie porodu są dla mnie nieocenione. Droga, którą doszyłyśmy do tej chwili - również :) 
A najciekawsze, że widać to też na zewnątrz - mój Marcin podsumował to mówiąc, że wszystkie kobiety, jakie on zna opowiadają o swoich porodach jak o jednej wielkiej traumie. Tylko ja mówię jak o radosnym wydarzeniu. 
Tak właśnie tę noc wspominam. 
Czuję szczęście, radość, doniosłość tych chwil i wdzięczność do Ciebie i Marii. 
Dziękuję

Buziaki
Ania


Moja ciąża była jak podróż życia i przez życie.
Nie spodziewałam się że doświadczę takiej konfrontacji ze sobą, swoimi obawami, schematami, niemocą, kontrolą, zranieniami, a wszystko to by się uzdrowić i wrócić do swojej mocy, naturalności, kobiecości by zwycięsko wydać na świat synka, Leo.
W tym procesie towarzyszyła mi Kasia, u której miałam sesje indywidualne.
Przyszłam kompletnie zielona i szukałam przewodnika również merytorycznego jeśli chodzi o ciążę, przygotowanie do bycia mamą. Być może nie ustaliłam na początku swoich potrzeb lub nie wiedziałam czego tak naprawdę będzie dotyczył proces, do jakiego zaprosiła mnie Kasia.
Miałam w związku z tym wątpliwości i stres, bo nie otrzymywałam informacji, które potrzebowała moja głowa. Brakowało mi na początku jasnej struktury spotkań i całego procesu przygotowania do porodu.
Moje ciało było na szczęście mądrzejsze i kiedy pozwoliłam sobie wejść w emocje, które pojawiały się na danym spotkaniu, otrzymywałam dary, których bym się nie spodziewała i które pewnie nie znalazłyby się w spisie treści Tak Kasia przeprowadziła mnie przez bardzo ważne dla mnie spotkanie z rodzicami i uwolnienie żali. To na pewno otworzyło mi drzwi do swojego i ich serc. Po porodzie odzyskałam rodziców na nowo i dziś są wspaniałym dla mnie i synka wsparciem.
Dzięki intuicyjnemu prowadzeniu przez Kasię, spotkałam swoją niezwykłą Moc i dzikość, której przypomnienie było niezbędne, by podczas porodu zaufać swojemu ciału.
W trakcie samego porodu, podczas którego towarzyszyła mi Kasia i przyjaciółki, miałam pełne ich wsparcie. Było tak jak sobie wymarzyłam, mimo że intensywność porodu mnie zaskoczyła. Cała nasza ekipa porodowa była jak jeden organizm więc nie wiem , co kto robił, efekt był taki, że szczęśliwe, w pełnej mocy urodził się Leo, moje szczęście.

Dziękuję Kasiu za Twoje prowadzenie.
Adriana i Leo




Kasiu moja kochana doulo! Wszechświat wspierając mnie zesłał mi ciebie kiedy tego potrzebowałam. Towarzyszyłas mi wspierając otwierając , pomagając uświadamiać i przytulać zalewające mnie uczucia. To było magiczne i jest ze mną od tamtej pory. Ta moc w spokoju i spokój w mocy, wiara w siebie. Z tobą doświadczyłam kobiecej mądrości

Ciąża nie ciąży .... relacja mamy Auli, czyli Agaty Goldyki po kilkumiesięcznym procesie przygotowywania się do narodzin i szczęśliwym porodzie




Ogromna radość zagościła w moim życiu gdy odkryłam że moje ciało będzie domkiem dla dziecka, naszego, mojego dziecka. Dowiedziałam się że będę mamą mając 39 lat w bardzo gorącym i słonecznym czerwcu. Szczęście, wdzięczność, duma to tylko niektóre z emocji towarzyszących mi w tym początkowym okresie ciąży.
Od kilku lat starałam się zostać mama, były okresy mniej lub bardziej wzmożonych starań. Ze względu na mój wiek często ogarniała mnie
panika na myśże będę bezdzietna i że to przedostatni dzwonek na macierzyństwo...
I w końcu udało się zaprosić dzieciątko do mojego brzuszka. Zbliżały się wakacje i jadąc nad morze przyszło do mnie imię Milenka. To imię brzmiało słodko, jak maleńka i mileńka, i tak też ja i moi najbliżsi zwracaliśmy się do Istnienia we mnie jeszcze nie wiedząc jakiej płci będzie.
Pierwszy trymestr upłynął idyllicznie mimo mdłości bo było lato, słoneczne ciepełko, moja ulubiona pora roku i euforia związana z odczuwaniem zmian które Milenka spowodowała w moim życiu i ciele i psychice. Czułam się najszczęśliwsza jakakolwiek byłam w życiu. Doświadczałam macierzyństwa.....
W miarę jak brzuszek rósł, moje obawy o to jak będzie również. W drugim trymestrze na jesień wybrałam się na Krąg Kobiet i tam opowiedziałam o moim lęku przed porodem. Jak potrzebne jest dzielić się swoimi lękami z innymi, na kręgu dowiedziałam się o Kasi Barszczewskiej, Trenerce Sztuki Świadomych Narodzin, douli, facylitatorce odkodowywania odcisku limbicznego
która miała mi pomóc z moim lękiem porodowym.
Przed zajściem i w trakcie myślałam o stanie ciąży jako o sytuacji bez wyjścia gdyż czułam ogromy lęk przed porodem no a jak się jest w ciąży to nie ma wyjścia – trzeba urodzić. Ten lęk nie pozwalał mi w pełni cieszyć się z bycia w ciąży i stawania się mama. Był to lęk związany głownie z bólem porodowym, z tym ze nie dam sobie rady z tym bólem, ze nie wiem czego się spodziewać. Nieprzewidywalność porodu mnie przerażała. Spotkania indywidualne z Kasią i prowadzone przez nią weekendowe warsztaty Świadomych narodzin pomogły mi w transformacji tego lęku i świadomym przygotowaniu się do porodu.
Raz w tygodniu przyjeżdżałam do Kasi na spotkanie na które przywoziłam moje emocje, często smutek i złość. Kasia pokazywała mi jak bezpiecznie radzić sobie z trudnymi emocjami w ciąży. Wyzwaniem było dla mnie zaakceptowanie i wyrażanie złość w ciąży i Kasia doradziła mi wchodzenie w krótkie momenty
złoszczenia się. Poczucie jak złoszczenie może być przyjemnym, rozgrzewającym uczuciem. Mogłam wytańczyć swoją złość, czy niezadowolenie lub ją wymalować. Najlepiej skontaktować się z nią i będąc w ciele wejść w ruch. Poczułam, jak energia złości staje się moim paliwem i pozwoliłam sobie na jej przepływ. Mając dostęp do spokoju złoszczenie się może być zabawne.
Kolejne wsparcie od Kasi które przyjęłam dotyczyło gnębiącego mnie poczucia winy. Uznając jakiś błąd lub ,,porażkę" z miejsca sobie wybaczam i odrzucam każdą myśl, która może sprawićże nie uszanuje siebie prawdziwej. Szanuje siebie na tyle, aby odejść od wszystkiego, co mi nie służy, co mnie nie rozwija i co nie daje mi szczęścia.
Jednym ze sposobów redukowania stresu w czasie ciąży, jak również w czasie porodu była metoda oddychania która nie raz „ratowała” mnie w trudnych chwilach a z która Kasia mnie zapoznała. Transformacja emocji za pomocą oddechu czyli wdychanie szczęścia i wydychanie wdzięczności i spokoju. Szczęścia jakim jest dla mnie stan ciąży. Wdzięczność że dane mi było doświadczyć dzielenia mojego ciała z Istotką we mnie. Dzięki tej praktyce oddechowej z każdym wdechem nasiąkam miłością do siebie. Ta prosta technika pozwoliła mi przetrwać trudne emocjonalnie chwile gdyż wizualizowałam wtedy moją miłość którą wdycham do Milenki co dawało mi spokój i ukojenie i to wydychałam wraz z wdzięcznościąŚwiadomy oddech
rozluźniał mnie i Milenę, nasycałam nas pozytywnym nastawieniem do siebie i do świata.
Zajęcia Sztuki Świadomych Narodzin pozwoliły mi na poczucie zaufania do mojego ciała. Był to piękny proces który znacznie zredukował mój lek przed porodem. Uwierzyłam że tylko ja wiem jak urodzić moje dziecko. Te warsztaty dały mi szanse przyjrzenia się i zredukowania mojej własnej traumy narodzinowej której nawet nie byłam wcześniej świadoma. Ona jednak operowała na podświadomym poziomie i potęgowała mój lek przed urodzeniem mojego dziecka.
Weekendowe spotkania w gronie kilku osób prowadzone przez Kasie dały mi dostęp do Wolnej Woli do tego stopnia ze podczas porodu wizualizacje Kasi były obecne przy każdej fali (aka skurczu). Skontaktowanie się z moja wolną wolą pozwoliło mi podczas porodu czuć nie tylko ból ale przede wszystkim moc, a nawet przyjemność i dumę. Dzięki Kasi
doświadczyłam stanu błogości istnienia w moim ciele. Było to możliwe także dzięki innym uczestnikom zajęć gdyż ich zaangażowanie i miłość sprzyjały procesowi transformacji traumatycznych doświadczeń narodzinowych i z wczesnego dzieciństwa.
Spotkania w Kręgu Pola Narodzin to magiczny krąg inspiracji i osobista podróż. Pole Narodzin naszego kręgu wspierało mnie. Wspólnie mogłyśmy doświadczyć mocy kręgu, synergii pozytywnej energii, przypomnienia sobie jakości, które mamy w sobie, naszych darów. Wspierająca energia kręgu przypomniała mi z czego jestem stworzona, na co zasługuje i jak mogę wpływać na to, co się urzeczywistnia w życiu. Jak wiele może zależeć ode mnie, jeśli sobie na to pozwolę.
Bezcenne było doświadczenie wdzięczności dla siebie i innych, poczucie bliskości z innymi uczestnikami, fizyczny dotyk, afirmujące słowa. Zainspirowała mnie jakości języka miłości podczas warsztatów. Światło miłości zasilało nasze komórki i uzdrawiało, to co potrzebuje uzdrowienia. Dotykaliśmy się w nowy sposób, tańczyliśmy, jakby taniec był czymś zupełnie nowym. Dla mnie tańce w ciąży były transem i poszerzeniem mojej strefy komfortu. Energia naszego kręgu wspierała moją kreatywność, wiarę i zaufanie. Był to ważny czas pielęgnowania w sobie przestrzeni transformacji w miłości, w pozwoleniu sobie w pełni otworzyć się na Siebie, na odkrywaniu przyjemności. Byliśmy w kręgu życzliwości z szacunkiem do procesów innych. W kręgu ludzi sprzyjających sobie, otwierających się z potrzeby serca na siebie i swoja wewnętrzną prawdę.
W procesie nardzeniowym skontaktowałam się z moja gwiezdna rodzinną (słońcem i jego promieniami) i zchodząc na ziemie wybrałam sobie rodziców (delfiny). Podczas wizualizacji narodzin obraz mojej kosmicznej rodziny była przepięknym, wzruszającym i głęboko poruszającym procesem. Był to pierwszy etap procesu odkodowania odcisku limbicznego i wszystko, co się dla mnie pojawiło było ważne i każdy z uczestników wniósł swoje doświadczenia do grupy. Jestem wdzięczna za mogłam wysłuchać tych intymnych relacji we
wspólnym kręgu, one poszerzyły moją świadomość, przyniosły spokój i poruszenie.
Kasia wspierała moją intuicyjną stronę, wzmacniając mają moc, siłę do działania i spokój w byciu tu i teraz które tak zaprocentowały przy porodzie, świadomym przeżyciu każdej fali (aka skurczu) wraz z moim partnerem.
Dzięki Kasi afirmacjom, łagodnie jak kwiat róży moja yoni się otwierała na narodziny Milenki podczas pierwszej fazy porodu. Te afirmacje wzmocniły moje poczucie wyjątkowości,
akceptacje inności, obfitość. Inne pozytywne przesłania które afirmowałam dzięki Kasi to że jestem królową życia i w tej chwili mam to czego potrzebuje. Daje i biorę. Mam i kieruje się intuicja. Dbam o siebie i proszę o pomoc kiedy potrzebuje. Czerpie moc i silę z miłości i spokoju.
Na warsztatach wizualizowałam narodziny Milenki. Niesamowite jest to że teraz czytając tą wizualizacje gdy już mam moja córeczkę w ramionach, zadziwia mnie realność tej wizji. Faktycznie poród odbył się tak jak afirmowałam i wizualizowałam. Afirmowałam idealny czas kiedy dostaje sygnał od mojej córeczki że jest gotowa na nasze spotkanie poza moim łonem. Sygnał ten jest łagodny gdyż Milenka wie ze słucham od niej sygnałów. Proces narodzin jest w bezpiecznym dla nas miejscu a Kasia wspiera nas energetycznie. Dostaje impulsy z ciała aby się otwierało a Milenka łagodnie wchodziła w kanał rodny. Czuje jej ruchy i kolejne impulsy otwarcia. Już niedługo się spotkamy. Jestem pięknem idealnym w tym procesie, słyszę słowa wsparcia od asystującej mi położnej i jaka jestem piękna od mojego Marka. Pojawia się główka Milenki w moim kroczu co wzbudza ekscytacje i wzruszenie. Współpracuje z Milenka co czyni poród łagodnym procesem wspierającym ją i mnie. Jesteśmy bezpieczne. Tylko ja wiem jak urodzić moje dziecko. Osoby obecne przy porodzie słuchają mojej wizji i mnie wspierają. Poród jest naturalnym procesem, daje sobie czas. Daje czas Milence. Całe moje ciało otwiera się na moje piękno i prawdę w miłości.
Kasia „zrewolucjonizowała” sposób w jaki myślę o porodzie. Ciąża i poród to czas przywrócenia gadziej samicy we mnie, zanurzenie się w intuicji, kontinuum i słuchanie mojej gadziej mądrości z poziomu odczuć i serca raczej niż z poziomu racjonalnego kory nowej. Poród jest procesem naturalnym, którego nie da się przewidzieć i kontrolować dlatego też urodzenie z poziomu gadziego wyłączając racjonalne myślenie pozwala kobiecie rodzącej poczuć, skontaktować się ze swoja prawdziwa esencja cielesna. Film Eleny Vladimirowej „Birth as we know it” o tym właśnie opowiada, pokazane tam naturalne świadome porody zainspirowały mnie. Porodów orgasmiczny tam pokazany stał się wizja towarzysząca mi przy moim porodzie. Dzięki Kasi poczułam ze to ja
decyduje czy rodząc wybieram ból czy przyjemność.
Podczas zajęć Sztuki Świadomych Narodzin dzieliliśmy się opowieściami
o naszych narodzinach. Moje w
łasne narodziny były dla mnie szokiem i stresem, towarzyszył im pospiech, niepokój, wyciągano mnie vaccum a potem zabrano od mamy i przynoszono jak tobołek tylko do karmienia. To był zły i ciemny czas polskiego położnictwa. Ja pragnęłam i wizualizowałam narodziny Milenki, ten magiczny moment poznania, w spokoju, komforcie, miłości i bezpieczeństwie. Aby to doświadczenie dało nam silę i energię. Z Kasią pracowaliśmy z moim wewnętrznym dzieckiem. Służyła nam i prowadziła nas do przyjścia na świat. Widziałam siebie jako dziecko i zaopiekowałam się sobą czule. Było bezpiecznie, czułam ukojenie i spokój. Kasia zrobiła krótkie ustawienie które skontaktowało mnie z lękiem moim i mojej matki po czym mama mnie ukoiła i przytuliła. To było pięknie transformujące i budujące przeżycie po którym Kasia i inni uczestnicy
delikatnie mnie masowali i g
łaskali aby
uczucie spokoju w pełni zaistniało i rozeszło się po całym ciele moim i mojej Milenki.
Kasia nagrała dla mnie wizualizacje-medytacje prowadzącą mnie do mojego miejsca spokoju i mocy której słuchałam codziennie w trzecim trymestrze ciąży i codziennie pisałam do Kasi moje odczucia i refleksje dostając od niej informacje zwrotne. Wizualizacja ta działała na mnie kojąco ponieważ prowadziła mnie do centrum oazy spokoju, miejsca mojego uzdrowienia. Dopełnieniem tej wizji był komfort znalezienia się w przestrzeni w której mogę wszystko. Kasia zachęcała mnie abym wewnętrznie rozmawiała z Milenką i pytałam ją czego potrzebuje. Abym powiedziała jej o swoich najgłębszych intencjach dla niej na czas przechodzenia z życia we mnie na zewnątrz. Moja rodzina gwiezdna i ziemska sprzyjały temu procesowi.


Bardzo Kasie cieszyło, ze do niej pisałam. Czekała na wiadomości ode mnie. Pytała jak czuje Milenkę, czy rozmawiałam z nią o tym gdzie, kiedy i jak chce przyjść na świat. Cudownie, że praktykowałam medytacje. To był bardzo ważny czas, aby nasycić się wewnętrznym spokojem, nasyć swoje zmysły, tym co piękne, radosne, rozkoszować się natura wokół mnie. Wizualizacja Kasi sprawiła ze przełączałam się na stan wewnętrznego spokoju częściej dzięki czemu podjęłam bardzo ważna życiową decyzje aby na czas porodu, przygotowania się do niego i połogu pojechać na wieś do moich rodziców. Czułam że to będzie najlepsze miejsce na urodzenie Milenki i dla naszej rodziny. Posłuchałam swojego wewnętrznego głosu i za to siebie podziwiam i doceniam. Na wsi podczas spacerów zatrzymywałam się i siłą woli skupiałam się na swoim wnętrzu, ćwiczyłam śpiewanie głosek czakrowych i kołysanie w spirali biodrami. Wokół mnie wytwarzała się cudna energia miłości, piękna i harmonii. To było prawdziwe pole uzdrawiające dla mnie i wielu pokoleń mojej rodziny.
Cudownym doświadczeniem był wyjazd z Kasią do Mszczonowskich term, kompleksu zespołu obiektów z wykorzystaniem źródeł termalnych gdzie doświadczyłam błogości unoszenia się na wodzie będąc wspierana przez Kasie. Czułam się jak w łonie matki. To doświadczenie poszerzyło moja sferę komfortu jako przygotowanie do porodu.
Kasia pomagała mi, dawała mi informacje zwrotne które zachęcały mnie do dalszej pracy nad sobą. Od niej usłyszałam ze mam niezwykłą moc transformacji i refleksji na swój temat. Kasia asystowała i pomagała mi się o tym przekonać. Widziała to i podziwiała to we mnie. Ukazywała mi żyzne pole do kolejnych działań w kierunku wewnętrznego spokoju, harmonii i poczucia wewnętrznej satysfakcji.
Jestem ogromnie wdzięczna Kasi, ze mogłam z nią dzielić siebie szczerze. - Agata


ŁAGODNA MOC ,to jest dla mnie KASIA. czy możecie sobie wyobrazić piękniejszą opieke i wsparcie przy narodzinach dziecka czy nas Samych.
ja osoboście wybrałam jej obecność przy narodzinach mojego nowego zycia
I WAM POLECAM ŁAGODNĄ MOC KASI ONA ASYSTUJE W DRODZE DO ŚWIATŁA WASZEGO ŻYCIA kłaniam sie Joana kobieta wilk - kreatorka Świątyni Dźwięków


Pragnę Tobie ponownie podziękować Kasiu za niesamowity proces uwolnienia mnie z traumy w relacji z matką i proces ponownych narodzin.
To była wspaniała praca, dowiedzieć się że jestem naprawdę wartościową istotą iz zasługuję na miłość. Teraz w to wierzę.
Po spotkaniu z Tobą ogarnął mnie niesamowity spokój uczucie wdzięczności i przede wszystkim miłości do świata, ludzi i siebie...
Teraz rozumiem i wiem że każdy z Nas zasługuje na miłość, i to że im więcej jej rozdajemy tym więcej wraca miłości do Nas ( do mnie)
Po tym doświadczeniu miałem ochotę błogosławić wszystko i wszystkich ( co zresztą uczyniłem nie pomijając Ciebie Kasiu)

Coś niesamowitego ... naprawdę Wielkie Dzięki

Andrzej z Białegostoku
Love & Peace


Komentarze

  1. Anonimowy16/11/14

    Pragnę Tobie ponownie podziękować Kasiu za niesamowity proces uwolnienia mnie z traumy w relacji z matką i proces ponownych narodzin.
    To była wspaniała praca, dowiedzieć się że jestem naprawdę wartościową istotą iz zasługuję na miłość. Teraz w to wierzę.
    Po spotkaniu z Tobą ogarnął mnie niesamowity spokój uczucie wdzięczności i przede wszystkim miłości do świata, ludzi i siebie...
    Teraz rozumiem i wiem że każdy z Nas zasługuje na miłość, i to że im więcej jej rozdajemy tym więcej wraca miłości do Nas ( do mnie)
    Po tym doświadczeniu miałem ochotę błogosławić wszystko i wszystkich ( co zresztą uczyniłem nie pomijając Ciebie Kasiu)

    Coś niesamowitego ... naprawdę Wielkie Dzięki

    Andrzej z Białegostoku
    Love & Peace

    OdpowiedzUsuń
  2. Poznałam Kasię osobiście na 2 tygodnie przed spotkaniem z moim pierwszym dzieckiem. Czułam się dość spokojnie z myślą o porodzie, jednak chciałam zapewnić sobie profesjonalne wsparcie na wypadek, jakbym moje wyobrażenia o tym wydarzeniu okazały się zbyt piękne, żeby były możliwe :)
    Od początku poczułam, że Kasia zapewni mi taki komfort psychiczny, że sprawy dzieją się jak najlepiej dla bezpieczeństwa mojego i synka. Wprowadziła mnie w nieopisany spokój jeszcze podczas tego spotkania przed porodem i od tamtej pory byłyśmy w kontakcie aż do samego końca. Dbała o mnie i troszczyła się, żebym czuła się wyjątkowa w tym czasie. To wszystko dało mi dużo siły na czas porodu jak i w tych pierwszych dniach, kiedy zmęczenie łączy się z niepokojem o dziecko, czy odpowiednio się rozwija i czy o nie dobrze dbam. Byłam po prostu pewna siebie dzięki takiemu przygotowaniu, a jak nie to trzeźwo szukałam wsparcia.
    Podczas porodu Kasia z dużym wyczuciem reagowała na moje potrzeby i sama wychodziła z inicjatywą, proponując rozwiązania które mogłyby mi pomóc. W pierwszej fazie tak nam się dobrze rozmawiało, że zupełnie nie zastanawiałam się co mnie czeka już za parę godzin. W trudniejszych momentach wsparcie Kasi, zarówno psychiczne, jak i fizyczne (masaż, wsparcie przy przemieszczaniu się, itp.) dużo mi dawało. Mój podziw wzbudzał też kontakt, jaki nawiązywała z personelem medycznym szpitala. Do każdego docierała w taki sposób, żeby czuli się ważni, pamiętając przy tym że moje dobro jest najważniejsze. Zwracała uwagę na potrzeby wszystkich, również moich bliskich, którzy byli z nami w stałym kontakcie. Zauważała, jak przez cały poród towarzyszyło nam piękne, optymistyczne słońce a na koniec bardzo ładny zachód, co wprowadziło nas w wyjątkowo intymna atmosferę poznania z nowym życiem.
    Dzięki Kasi wspominam to doświadczenie jako coś magicznego! Poród nie był łatwym doświadczeniem ale z takim wsparciem mogę go powtórzyć z przyjemnością :) Na pewno warto!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdo, jestem Ci wdzięczna za tak wnikliwą opowieść o naszym spotkaniu podczas Twojego porodu. To był zaszczyt dla mnie Ci asystować i podziwiać Twoją otwartość, wrażliwość, moc, optymizm, odwagę bohaterki, troskę i mądrość!!! Cudowne doświadczenie pełne wzruszenia do dziś!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O dziedziczeniu traumy na podstawie wykładu prof. Jadwigi Jośko-Ochojskiej

Ślad pamięciowy w układzie limbicznym wg. Eleny Tonetti-Vladimirowej w tł. Magdy Polkowskiej