Artistic projects


“Sztuka Świadoma Życia” 
Oto fragment recenzji Aleksandra Nimue Kosakowska z performansu w Lamkowie. Zanim Lamkowo zawoła mnie jeszcze raz, wyruszam na wyprawę po greckich wyspach już za miesiąc. Podróż już się zaczęła...
,,Intencją performancu “Re-Kreacja” było powołanie do życia nowej rzeczywistości. Jest to ten nowy – stary rodzaj sztuki o nazwie “Misterium”, która nie tylko przestawia, lecz jednocześnie tworzy, bądź też inaczej – świadoma jest TWÓRCZEJ MOCY PRZEDSTAWIANIA.
Będąc świadkiem oczyszczenia i przemiany, jakie miały miejsce podczas Misterium na lamkowskim wzgórzu, całym sercem wspieram ten kierunek w sztuce. Jest to dla mnie “Sztuka Świadoma Życia” i “Sztuka Służąca Życiu” w takiej postaci, która pozwala nam doświadczać pełni jego piękna, potencjału i harmonii.
Tego typu sztuka “czuje przestrzeń” i rozpoznaje potrzeby istniejące w danej przestrzeni oraz odpowiada na nie, unaoczniając je i nadając kierunek ich transformacji. Jest to intencjonalna praca z energią społeczności oraz wzorców istniejących na poziomie nieświadomości zbiorowej. Jakże potrzebna w dzisiejszych czasach.
Jeszcze raz ogromne podziękowania dla Kasi Auli Barszczewskiej za wprowadzenie owej “Sztuki Świadomej Życia” na Pole Doświadczeń w Smoczym Gnieździe w Lamkowie a tym samym zainicjowanie przemiany tego miejsca w kierunku harmonijnego współgrania energii męskich i kobiecych, połączonych na rzecz współtworzenia przestrzeni służącej życiu i świętowaniu."

Zapraszam do projektu artystycznego: warsztatu i performansu w Łamkowie w lipcu 2014
Jestem wdzięczna Aleksandra Nimue Kosakowska za zaproszenie do Łamkowa, aby poprowadzić warsztat i performans RE-KREACJA. Będzie to moja inicjacja i podążanie za głosem duszy, aby sięgnąć w głąb naszej mitycznej świadomości do korzeni kultury, teatru, demokracji, aby poprzez artystyczny-magiczny taniec duszy uwolnić, to co nie potrzebne już nowotworzącym się poprządku na Ziemi. Intencją tego działania jest głęboka medytacja TEGO, CO JEST i OTWORZENIE SIĘ na to, co CHCĘ SIĘ URODZIĆ.
,,Zapraszam wszystkich, w których rezonuje potrzeba współtworzenia, artystycznej ekspresji i tych, którzy mają odwagę zawierzyć wewnętrznemu prowadzeniu.
Przyszły do mnie takie słowa:
,,Wierzymy, że każdy akt uzdrowienia Ziemi w obecnych czasach
ma znaczenie i jest priorytetem.
Wierzymy, że Ziemia pragnie powrotu czystej świadomości,
niezależnych ludzi, świadomych, zaangażowanych, twórczych.
Wierzymy, że każde wewnętrzne zwycięstwo,
w którym odcinamy się od uwikłania w mentalność ofiary, katy i wybawcy, uwalnia Ziemię.
Wierzymy, że Ziemia potrzebuje teraz ludzi, którzy wiedzą jak żyć szczęśliwie,
którzy tworzą swoje życie w harmonii i prawdzie, we współdziałaniu.
Wierzymy, że uzdrawiająca jest akceptacja różnorodności
i unikalności ludzi i ich przejawów ekspresji." pozdrawiam Kasia Auli


link do warsztatu
link do performansu



oto moje spojrzenie na sztukę zapisane jakiś czas temu na blogu

Do projektu można jeszcze dołączyć! Możesz zaprosić bliskie ci kobiety!

Najchętniej spotkałabym się z wami i opowiedziała o projekcie. 
 W ostanim czasie w naszym procesie twórczym wiele części mandali-układanki pojawiło się. 
Wiele odpowiednich tekstów, zdań, jak chociażby udostępnione przez Kasię wystąpienie nagiej Sheili:) 
Następuje teraz proces narodzin, świadomego poczęcia. 
Zakładam, że Eurypides wystawiając na świetych wzgórzach Bakchantki w swoim tekście musiał zawrzeć kilka ziaren prawdy, ale właśnie rodziła się kultura patryjalchalna. Kobiety wydelegowano do swoich ,,OJKOS"( jestem filologiem klasyczny:))) i cała ta kultura budowała się na fundamencie strachu przed prawdziwą, zmysłową, cudną, lepką, soczystą, słodką, gorzką....kobiecością. Zbudowano amfiteatry, gdzie nie mogły występować już kobiety. Nawet własne twarze przykryto maskami. Jedyną zaszczytną formą miłości była miłość platońska...kobiecość z jej waginą rodzącą, nabrzmiewającą rozkoszą stała się cymbałem pustobrzmiącym lub straszakiem...
Chciałabym te Bakchantki odczarować z innymi kobietami w wuzdanym tańcu, w śzczerości i prawdziwym odrodzeniu kobiecej świętej energii stwarzania życia na tej planecie...na moim blogu jest zakładka o Bakchantkach - może juz nie dokońca odzwierciedlająca, to co teraz się rodzi. W zakładce kobiecość jest wiersz napisany podczas artystycznych działań w 2009 ....cdn::)))

Zasady uczestnictwa:
Jest to grupa kobiet, które szanują swoją prywatność i dzielą się swoimi darami, Sobą w poszanowaniu swoich i innych granic. Dajemy sobie całkowite przyzwolenia do bycia Sobą i ekplorowania swojego potencjału kreowania swojej wenętrznęj i zewnętrznej przestrzeni.
Zasady  kręgu kobiet wpisują się w charakter naszych spotkań.
To, co w kręgu pozostaje między nami i tylko my decydujemy, czym chcemy podzielić się na zewnątrz.
Ekplorujemy możliwości naszej intuicji w odkrywaniu korzeni teatru, przeczuwając, że teatr wywodzi się ze świętej celebracji życia, z potrzeby pojednania się z Zeimią-Gają.
Spotykamy się dwa razy w miesiącu na trzygodzinnych spotkaniach, po to aby wyrazić Siebie przedstawieniu na wiosnę w maju miesiącu Mai, w2013.
Koszt uczestnictwa w spotkaniu wynosi : 70 zł. Płatność na początku każdego miesiąca. Uczestniczki, które decydują się współtworzyć projekt umawiają się na uczestnictwo do maja 2013.



Projekt teatralno-rozwojowy Bachantki



NIESAMOWITY DRAMAT KRWI I WINA...
Kolejne słowa o tym dramacie mówią o Dionizosie, który przynosi swoje MISTERIA, a z nimi pojednanie z Matką -Ziemią....

Kiedy daje sygnał, zbiegają się jego czciele, bachanci i bachantki, na ś
więte polanki ojczystych gór, aby choć w ciągu kilku dni żyć tam wedle praw Matki-Ziemi. Nocują na zielonej murawie. Spędzają dni w wesołych korowodach, przy dźwiękach spalonej muzyki - tympanonów, cymbałów i fletów. Ogarnia ich nieokiełznany zachwyt. Wydaje im się, że dusza oddziela się od ciała i żyje własńym , niewymownie szczęśliwym życiem, ze ta ich dusza ma swój własny byt, jest niezniszczalna; że nie zginie, gdy ciało w proch się rozsypie. Bóg ześle na swych bakchantów i bakchantki cudowne błogosławieństwo: odmianie w skóry jelenie, z tyrsem zamiast broni, staną się nietykalni dla przyrody i ludzi. Sama Matka-Natura będzie ich karmiła i poiła, dając im mleko, miód, wino, gdzie i ile tylko zapragną...z Mitologii Bajecznej Tadeusz Zielińskiego...

z listów do Bakchantek, które wysyłam przed spotkaniami:

,,Na porzednim spotkaniu dotknęłyśmy przestrzeni ekspresji płynącej z energii bezruchu. Byłam i jestem poruszona waszym wewnętrznym i zewnętrznym pięknem, kiedy wyrażałyście się w swojej prawdzie w akceptacji dla Siebie.
Zachęcam was do obserwowania Siebie : skąd wychodzi u ciebie impuls do działania, jaka jestem w działaniu? Jakie odcienie mają twoje emocje? Eksplorując to, co sie w was pojawia, próbujcie z uważnoscią wejść w to bardziej...zachęcam do takich 10-20 minutowych ekperymentów.
Praca domowa: przynieś ze sobą teczkę z naszymi pracami, zabierz coś do pisania i napisz 3 lub 5 pomysłów przedstawienia - mogą to być jakieś poszczególne sceny, w których widzisz siebie..."

,,Zapraszam was do przestrzeni spokoju, piękna, harmonii, w której nasze dusze i ciała będą mogły odpocząć, rozpoznać swoje dary, odkryć to co nowe przejawiające się w nas...
Zapraszam was w pradawną przestrzeń przed początkiem teatru , kiedy to kobiety wabione niezwykłym głosem odrywały się od krosien i czółenek i zaczynały swój taniec.
Taniec, w którym One odgrywały główną rolę...
szalejące, inny słowy Menady,
 albo Bakchantki, lub tyjady od Tyji,
córki Kastaliosa,
a może wg innego mitu od Kefisseusy, która pierwsza oddała hołd Dionizosowi.
Chciałabym z wami przybliżyć się do tej mocy, która w nas drzemie i odczytać na nowo Bakchantki podążając za wskazówkami w tekście i w ciele..."


,,Każdemu / ej mogą sie kojarzyć z czymś innym...chodzi mi o odkrycie tego, co kryje się w nas w głębii pod hasłem Bakchantki, Menady, Szalone...Przeczuwam,ze coś niezwykle cennego, pierwotnego. Wulkan życiowej energii, żywiołu życia, który został w jakiś sposób stłumiony, ,,okiełznany"...jakie wołanie duszy w nas może wyciągnąć nas ze starego? Co czują nasze ciała tak naprawdę? Gdzie jest w nas miejsce na cudowne szalone tańce w zatraceniu, w zatopieniu się w Sobie Prawdziwej? Jak to wyrazić otwierając się na wewnętrzny teatr w przestrzeni z innymi? Intencją moją jest sięgnięcie głębiej poza ramy tragedii greckiej i odczytanie jej jako zapisu echa pewnym pierwotnych wzorców energii, które podświadomie i tak w nas są i może czas, aby je wyłonić naświatło i odczarować...zostaliśmy zahipnotyzowani przez demokrację, która powstała, dzięki słtumieniu prawdziwej kobiecej energii. Podróż z Bakchantkami to dla mnie zanurzenie się w świezości swojego ciała, taniec duszy, przekraczanie światów z lekkością świerszcza i mocą rozjuszonej wilczycy. To jest dopełnienie. Wyrażenie siebie za nim poddałyśmy się patrialchalnej matrycy świata. Poza czasem, w swoim centrum, u żródła.."

,,Oto fragment o Bakchantkach:
,,Tematem były ,,Bakchantki" Eurypidesa...( mój przypis: Uwaga! :) NIESAMOWITY DRAMAT KRWI I WINA...
Kolejne słowa o tym dramacie mówią o Dionizosie, który przynosi swoje MISTERIA, a z nimi pojednanie z Matką -Ziemią....

Kiedy daje sygnał, zbiegają się jego czciele, bachanci i bakchantki, na ś
więte polanki ojczystych gór, aby choć w ciągu kilku dni żyć tam wedle praw Matki-Ziemi. Nocują na zielonej murawie. Spędzają dni w wesołych korowodach, przy dźwiękach spalonej muzyki - tympanonów, cymbałów i fletów. Ogarnia ich nieokiełznany zachwyt. Wydaje im się, że dusza oddziela się od ciała i żyje własńym , niewymownie szczęśliwym życiem, ze ta ich dusza ma swój własny byt, jest niezniszczalna; że nie zginie, gdy ciało w proch się rozsypie. Bóg ześle na swych bakchantów i bakchantki cudowne błogosławieństwo: odmianie w skóry jelenie, z tyrsem zamiast broni, staną się nietykalni dla przyrody i ludzi. Sama Matka-Natura będzie ich karmiła i poiła, dając im mleko, miód, wino, gdzie i ile tylko zapragną...

Z więlką radością dzielelę się z wami tymi inspirującymi słowami. Jestem ciekawa, co w was rezonuje? 



Oto dopisek na temat zwyczajów związanymi ze zwyczajami słowiańskimi i bakchicznymi z taraki:
Niezwykle ciekawym odniesieniem do wymienionych zwyczajów jest znany ze Serbii i Chorwacji zwyczaj chodzenia w święto Pięćdziesiątnicy (w prawosławiu -Trojcy) z dziewczyną zwaną kraljicą, czyli „królewną”. W pewnych rejonach jest ona również zwana ljelją. I w tym przypadku kraljica występuje razem z królem oraz orszakiem dziewcząt, ale tym razem uzbrojonych w szable. Obrzęd znany jest i z Rusi, jako laljik, święto panien, podczas którego dziewczynę - lalejsadzano na ławie, a zgromadzona młodzież tańczyła wokół niej w kręgu. Do podobnych zwyczajów odnosi się najwyraźniej zapis z Regulaminu dla Świętego Synodu: „w oznaczonym dniu świątecznym prowadzą kobietę bez nakrycia głowy imieniem Pjatnica, a wiodą ją w procesji wokół cerkwi i przy cerkwi cześć jej oddaje lud, z darami i nadzieją na jakąś korzyść”. Ta sama Pjatnica była jednak zaliczana na Ukrainie do rusałek i można ją uznać za pozostałość kultu słowiańskiej Mokoszy. Serbskie obrzędy zielonoświątkowe obejmowały palenie ognisk z kłód nad brzegiem wód, rzucanie w nurt rzeki miseczek z tykw oblepionych zapalonymi świeczkami, podobnie jak u nas na św. Jana czyniono z wiankami (zarówno wianek, jak i naczynie posiada symbolikę żeńską), oraz ekstatyczne tańce kobiet, zwanych rusaljami, które wprowadzały je w stan transowy, przy którym miały nawiązywać kontakt z duchami zmarłych przybywającymi na ucztę, a w efekcie powyższego - wieszczyć. Ekstazę kończyło polewanie ich wodą przez skrzyżowane ostrza szabel (dokładnie - jataganów). Rytuał istniejący kiedyś na całych, słowiańskich Bałkanach obecny był wcześniej i w Polsce, o czym można wnioskować z rachunków dworskich Zygmunta Starego, mówiących o wydatkach na chłopów - tancerzy z mieczami. Resztki zwyczaju zachowały się w tańcu góralskim, tzw. zbójnickim. Jak pisze Krzysztof Bracha, używane w takich zwyczajach przedmioty - miecze (szable, kije, włócznie) i naczynia (tykwy) posiadają symbolikę płodnościową, męską (miecz) i żeńską (naczynie). Wspominany przez Długosza w związku z Zielonymi Świątkami obrzęd Stada nawiązuje również do tańca w kole, Brückner bowiem sugerował, że „stado” oznaczało taniec w kole, u innych Słowian nazywany „kołem”. Długosz wspomina również w kontekście „stada” o gromadzeniu się ludzi z jednej wsi i wzajemnych walkach, niekiedy kończących się nawet śmiercią. Z innego przekazu wiadomo, że był to rodzaj igrzysk połączonych z obrzędowym tańcem, w którym dziewczęta uzbrojone w miecze i chłopcy zbrojni w miecze i kije okładali się wzajemnie w walce. Tłumaczy to dlaczego przekazy z Bałkanów wspominają o dziewczętach, a z Polski o chłopcach - w istocie w obrzędzie uczestniczyli pierwotnie jedni i drudzy. Prawdopodobnie do analogicznych obrzędów nawiązuje legenda o Amazonkach przekazana przez Kosmasa z Pragi, które zbudowały według jego relacji na skale gród Devin (od słowa „dziewy”). Młodzieńcy, na drugiej skale, leżącej na odległość dźwięku rogu, pomiędzy krzakami zbudowali z kolei gród Chwrasten (od „chruściny”). Toczyć mieli pomiędzy sobą walkę przerywaną czasem pokoju, w trakcie którego wspólnie ucztowali i pili, co zakończyło się ostatecznie porwaniem dziewcząt nocą, podczas biesiady i zawarciem „przymierza małżeńskiego”, po zabraniu z obu grodów „darów Cerery i Bachusa” i oddaniu pustych murów „lemnijskiemu Wulkanowi”. „Dary Cerery i Bachusa” to jedzenie, głównie zbożowe, roślinne oraz wino lub inny napój alkoholowy, co sugeruje obrzędową ucztę. „Lemnijski Wulkan”, czyli Hefajstos mający swoją kuźnie we wnętrzu góry Moschylos na wyspie Lemnos (skąd przydomek) przywodzi zaś na myśl Swaroga z którym porównywany był przez bizantyjskiego kronikarza Jana Malalasa słowiański bóg Swarog, opiekujący się według tego samego zapisu prawem małżeńskim (jego syn Dadźbog kojarzony z Heliosem sprzeciwiał się zdradzie małżeńskiej „Egipcjanki” naruszającej „zakon [tj. prawo] Swaroga ojcowskiego”). Powracamy więc do „przymierza małżeńskiego”, wspominanego przez Kosmasa jako zakończenie historii.

Popularne posty z tego bloga

O dziedziczeniu traumy na podstawie wykładu prof. Jadwigi Jośko-Ochojskiej

Ślad pamięciowy w układzie limbicznym wg. Eleny Tonetti-Vladimirowej w tł. Magdy Polkowskiej