Pros - na-w - tutka - sztuka w polu narodzin

Siedemnaście lat temu ...... teatr transformacji dla mnie się zaczął....przestałam czytać literaturę, chodzić do teatru...czułam się uwiedziona przez wymagającego demona - strażnika rdzennej mądrości, a może wybudzana ze snu wiekowego kolektywnej świadomości.
Wówczas zaczęłam łączyć przekazy Rudolfa Steinara, którego studiowałam 4 lata na podyplomowych studiach na UW; zaczęłam łączyć z Kenem Wiberem, kiedy studiowałam Psychologię Transpersonalną i jego koncepcja holistycznego spojrzenia na aspekt osobisty, społeczny, kolektywny, polityczny ma wspólny wzór energetyczno-informacyjny, lub jak rdzenne narody przekazują; tkają, śnią wspólny sen, wspólne śnienie.

na Uniwersytecie Warszawskim
> Uniwersum - 
Uniwersytet,  
Joni, 
Joniwersum, 
Joniwargi, 
zawoalowana Alma Mater - określenie akademickiej wiedzy, w którym jeszcze przebijał się aspekt śniącej bogini starożytnej Malty, Matki Ziemi, raju, który rządzi się prawami Matki Natury dokładnie explicite Alma Mater.
Alma Mater Vilensis, Varsoviensis, Cracoviensis z tą koncepcją, napisem spotkałam się w Wilnie zwiedzając mury Wileńskiego Uniwersytetu. Nie pamiętam, abym natknęła się na ten napis na Krakowskim Przedmieściu. Ciekawy wątek rywalizacji pomiędzy uniwersytetami. Warszawskim Uniwersytet na Krakowskim Przedmieściu...Zostawiając światek naukowych dysertacji i poruszających wglądów chciałabym Cię zaprosić do przeczytania mojej opowieści z brzucha o pragnieniu tworzenia sztuki. To jest kiełkujące nasionko, sen, który śnię nieśmiało, ale kiedy odważyłam się stanąć na czerwonym dywanie drogi twórczyni, artystki, to przyszła świadomość na nowo, że jestem światem i tego przypomnienia każdemu życzę. Jesteś światem! Jestem światem i z tego miejsca współtworzę ten świat z innymi. Jeśli kogoś zapraszam do swojego świata, to dzieje się to również w magicznym teatrze wnętrza. Uwewnętrzniamy w sobie zdarzenia, marzenia. Kim jesteśmy, gdzie jesteśmy? 
Piękno jest w oczach widzącego.
Patrząc na zewnątrz widzę swoje wnętrze...




Praca w obszarze pola narodzin pozwala wejść w czas poza czas. Potrzebna jest sugestia dla umysłu - bilet do teatru wnętrza, że to jest tylko zabawa lub tylko scenka, jak wiele innych. Potrzebna jest świadomość, że chcę zmiany, jestem gotowa na zmianę, ale może czuję ogromny lęk.

Wchodzenie w pole narodzin jest wchodzeniem w wirującą energię twórczego chaosu - wesołomiasteczkowa karuzela zdarzeń. Spotykasz się w wewnętrznym kuglarzem. Tajemnicza postać Arlekina pojawia się w uliczce Twojego umysłu. Twoje szare komórki zamieniają się zorzę polarną, burzę piaskową, z której opadnie pył kosmiczny. Stara cywilizacja jeszcze w ostatnim tchnieniu generuje na ekranie wielkiego umysłu niezwykłe sceny z his?herstorii? Mienią się parady, wielkie pogrzeby, procesje na miarę Wielkiego Imperium. 
Pył osiada na gruzach cywilizacji, crescendo kończy się urywa jak hejnał mariacki, jak uderzenie kopyta konia o step.
Jesteś na pustyni w ciszy, patrzysz, co się wydarza, czy coś przeżyło ten wielki koniec i nagle wyłania się ONA. Na gruzach miasta Czerwonej Pustyni. Ruch jej bioder, soczystość każdego miękkiego poruszenia, żyjące ciało bogini, kobiecej, karmiącej energii uwiecznia obraz wielkiego końca i początku...

Kiedy jej taniec umaja, rozkwieca świat, wokół niej na nowo Ziemia staje się rajskim ogrodem pełnym pokarmu, piękna i współistnienia.
To był sen, najpiękniejszy z wszystkich snów - jak śpiewała Magdalena Zawadzka grająca Alicję....

Sceny u krawca

Idzie dziewczyna - Tabula Rasa - biała karta, otwarta księga życia
Jasny dzień, Warszawski socrealizm ulicy Kruczej, słychać jazzową - ragtime-ową kapelę Vistula River Jazz Band, jeeee
Muzyka delikatnie sączy się po ulicach, dziewczyna idzie przed siebie w świetlaną przyszłość, błękitu utkaną dal, gdzie czeka ją szczyt ideału...
Spotyka Arlekina, kolorową postać sztuki ulicznej z ulicy Kruczoczarnych myśli. Komedia dell'arte na warszawskim bruku, a kuku!
Nagle Arlekin w jedwabnych spodniach i niebieską łezką na policzku wręcza jej trzy obrazki, na których zdaje się są trzy symboliczne postaci.
Dziewczyna zerka na te karty do gry. - Oto postaci dramatu mówi nieznany mężczyzna na ulicy.

Tabula Rasa rozpoznaje łabędzia - strażniczkę sztuk i atrybut bogini Saraswati. Druga karta do pocieszny Chaplin do łez rozbawiający ówczesny świat gospodarczej recesji. Z małym charakterystycznym wąsikiem nad ust maliną. Trzecia karta juz niestety nie pamiętam, ale wątek niewiadomej może pozostać.

wchodzimy do małego zakładu za rzeką, jest noc, krawiec siedzi przy ladzie, drzwi się uchylają, wchodzą trzy kobiety, trzy prządki wspólnego kobiecego śnienia, trzy moiry...czuwają nad ładem społecznym, choć może zapomniały o ładzie Natury, o prasłowiańskiej Ładzie, PraMatce, Pramaterii....

Dziewiczy umysł poddany społecznemu programowi na ułamek minuty wpuszcza ją do podświadomości kolektywnej. Patrzy na nocne spotkania u demonicznego krawca, który skupuje sny kobiet. Schodzą się do niego jak ćmy do sztucznego światła i wyprzedają swoje sny. 
Widzi Wenus rubensowską nagą, okoloną miękkością rudych włosów, smętnie spoglądającą na tacę z owocami, którą trzyma piękny, czarnoskóry nagi mężczyzna ( jest taki obraz Rubensa - całkiem znany..)
Druga postać kobieca, polski, narodowy archetyp czekającej na męża żony - Penelopy 40 lat czekającej, aż Odys wróci z wojny....zawodzącej w jasnej piwnicy pieśni patryiotyczne 
Trzecia postać sprytna bisneswomen nastawiona na zarabianie pieniędzy - sprzedająca się, sprzedająca dla kasy, ale wówczas czułam, że to najgorsze co może być, wstyd i poniżenie - jednoczesne odcinanie się od obfitości i zaufania do świata, do Matki Ziemi...

Dla mnie to poważne energie błądzące po rubieżach świadomości kolektywnej i sprawujące kontrolę społeczną...

Arlekin wyrywa karty i mówi koniec przedstawienia, a dziewczyna tabula rasa idzie dalej ulicą, z której dochodzą dźwięki kapeli Vistula River Jazz Band.

Koniec etiudy 20 minutowej...


Pracując w polu narodzin po latach przyszło do mnie kolejne znaczenie tego obrazu, poruszyła mnie aktualność i poczułam, aby wrócić choćby dla Siebie, po utracony wówczas kawałek. Nieodczytany list duszy. Chcę go teraz odczytać poprzez magiczny teatr pola narodzin...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O dziedziczeniu traumy na podstawie wykładu prof. Jadwigi Jośko-Ochojskiej

Ślad pamięciowy w układzie limbicznym wg. Eleny Tonetti-Vladimirowej w tł. Magdy Polkowskiej